czwartek, 2 czerwca 2011

PANi Maria Pawlikowska - Jasnorzewska




Maria Pawlikowska-Jasnorzewska (1981 – 1945)

Zanurzcie mnie w niego
jakby różę w dzbanek
po oczy
po czoło,
po snop włosa jasnego - 
niech mnie opłynie wokoło,
niech się przeze mnie toczy
jak woda całująca 
Oceanu Wielkiego.
Niech zginie noc, poranek,
blask księżyca czy słońca,
lecz niech on we mnie wnika
jak skrzypcowa muzyka…

Na rozrzuconych poduszkach z rajskich, jawajskich batików

umieram słodko (…)

Wyciągam ręce ku Tobie, w Twoją najsłodszą stronę

i czuję na rękach gwiazdy nisko nad nami zwieszone...
Ogarniam Cię splątanego w pochmurny namiot niebieski,

i spada niebo z hałasem, jak belki, wiązania, deski,

obrzuca nas półksiężycem, słońcem, obłoków zwojem -
i tak spoczywam - okryta niebem…




Maria Pawlikowska - Jasnorzewska była osobą dobrze wykształconą: sama studiowała przyrodoznawstwo, filozofię i literaturę, a przez pewien czas była wolną słuchaczką na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych.
Miała trzech mężów, co oznacza, że nie była zwolenniczką tkwienia kobiet w związkach bez przyszłości oraz nie lękała się rozwieść z mężczyzną w celu poślubienia innego,
Dużo podróżowała - nie tylko po Europie, ale też do Azji i Afryki, czego echo pobrzmiewa w nastrojowej poezji opisującej dalekie kraje,
Nie ograniczała się jedynie do tworzenia poezji, ale pisała też prozę poetycką i dramaty,

Za pośrednictwem tłumaczeń brytyjskiego poety Edwarda FitzGeralda zainteresowała się poetycką formą miniatury, tzw. rubajjatem (ar. rubā‘ī; krótki, czterowierszowy utwór poetycki przeważnie o treści filozoficznej), który zyskał światową sławę dzięki twórczości żyjącego na przełomie XI i XII w. perskiego poety, filozofa, astronoma, lekarza i matematyka, Omara Chajjama, w którym z powodzeniem tworzyła poezję (napisała sześć serii rubajjatów, głównie wojennych, dotykających problemu niesprawiedliwości, smutku, zła),

W wierszach miłosnych Pawlikowskie-Jasnorzewskiej miłość nie jest jedynie sprawą ducha, ale też ciała; poetka nie obawia się opisywać zmysłowego, cielesnego charakteru miłości pomiędzy partnerami, pisząc odważnie i bez wstydu o swoich miłosnych uniesieniach, jakich doświadcza w ramionach ukochanego, rozkoszy zmysłów, fascynacji drugą osobą; jak na tamte czasy erotyzm zawarty w utworach poetki był śmiałym posunięciem; można zatem powiedzieć, że za pośrednictwem swojej twórczości Maria Pawlikowska-Jasnorzewska propagowała wyzwolenie kobiecej seksualności z konwencji społecznych,





A gdy przyszedł

A gdy przyszedł już nareszcie jako prawda, nie jak sen,

podścieliła mu pod nogi swoich włosów zwiewny len,
przytuliła jego głowę do swej piersi, do swych rąk,
by pragnienia nie znał lęku, by czekania nie znał mąk (…)



Daleka podróż

O świcie Słońce stoi w zielonym bazarze

sprzedając złote noże i wrzące topazy -
i zasłania śmiech pusty palmowym wachlarzem,
i mówi ci: "Dzień dobry - jestreś w Azji, w Azji..."

Południe w białym stroju z brylantową listwą,
w turbanie pozwijanym z dalekich fantazji
składa ręce na piersiach i błaga: "Weź wszystko
i skryj głęboko w sercu - jesteś gościem w Azji..."

A wieczorem przez okno, mimo muszarabii,
wpada z księżycem w zębach Mrok drżący w ekstazy
i szepce: "Oddaj mi się, a potem mnie zabij
złotym sztyletem słońca! Jesteś w Azji, w Azji..."





Dywan perski

Kwadrat żółty żałośnie stał na czarnej plamie,
patrząc, jak krzyże białe idą ramię w ramię.


Aż ozdoba środkowa, gwiazda barwy grochu,
wysłała w jego stronę litościwy pochód



Z kwadracików niebieskich o spojrzeniu słodkiem,
które go otoczyły życzliwym opłotkiem.



A wkoło milcząc różne krążyły potwory:
duży dwukrzyż zielony, dziurawy i chory,



siekierkowe stworzyszcza i żółte hakowce,
a rozbiegane po połu jak szalone owce.



Z dala na to patrzyli trójkątowie smutni,
a z wybrzeży rozbrzmiewał wrzask stubarwnej kłótni.





Dżinistan

Jest w Astralu kraj dżinów, zwany Dżinistanem,

Gdzie spotkasz czarodzieja i skrzydlatą wieszczkę,
I szperających w kwiatach znachorów na łące...
Wiatr śmierci, ostry Safar, nigdy tam nie wieje,
Obce są tej krainie pogrzeby i deszcze...
W stolicy Dżinistanu, pieknym Szadu-Kiamie,
Wieczny jarmark szaleje w sklepów labiryntach.
Pachnie tam wonnościami jak wewnątrz hiacynta,
Klejnot leży pod nogą, a miłość nie kłamie
I wszystkie są tam dobra, wszystkie, prócz nadziei...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz