wtorek, 7 grudnia 2010

self-made man, man-made woman

Włączenie „Wielkiego Gatsby’ego” w poczet naszych lektur i rozpatrywanie go pod kątem genderowym jest dla mnie decyzją nieco niezrozumiałą. Powieść ukazuje amerykańskie kobiety z wyższych sfer z początku lat 20-tych XX w. Kobiety puste, wycofane z życia publicznego, godzące się z rolą narzuconą im przez męskie społeczeństwo. Choć jest to okres przyznania kobietom praw wyborczych w USA oraz coraz wyraźniejszych postaw feministycznych, trudno oczekiwać szybkich zmian w mentalności kobiet, wychowywanych od zawsze na piękne lecz puste lalki. To mężczyzna jest self-made manem, to on posiada wolność do tworzenia swojego wizerunku, to on może być kim chce. Kobieta takich przywilejów nie posiada. Nie dziwi więc brak kobiet w historii w tamtym okresie, gdyż było na to zdecydowanie za wcześnie. Można jednak dostrzec początki moralnego rozluźnienia kobiet – swobodniej mówią o swojej seksualności, pozwalają sobie na więcej, jak chociażby Daisy. Zanim więc kobiety będą mogły włączyć się w życie publiczne, muszą zdobyć wolność w sferze prywatnej. I choć mówimy o powieści sprzed niemal stu lat, wydaje się, że wiele kobiet wciąż nie może sobie na taki „luksus” pozwolić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz