czwartek, 9 grudnia 2010

Trójkąty, ogniska oporu, Scott i czasem Foucault.

Tekst Joan Scott namacalnie ilustruje zmagania genderowej teorii. Autorka przywołuje nazwiska i koncepcje amerykańskich i europejskich badaczek i badaczy historii, wielkie ideologie, realne wydarzenia i niuanse językowe. Zderza je ze sobą. Wytłuszcza fundamentalne założenia, które dążą często do wcale nie tak zgodnych wniosków. Odnoszę wrażenie, że kluczowymi dla całego artykułu słowami są: rasa, klasa i płeć. Joan Scott przywołuje je w jednym ze wstępnych akapitów. Dalej są obecne w całym tekście. Co więcej- to właśnie one zamykają artykuł Scott. Interakcje między tymi trzema pojęciami (i jednocześnie zjawiskami) są ewidentne. Artykuł Scott każe nabrać pokory wobec wszystkich przywołanych (i całego szeregu nieprzywołanych)teorii. Współczesne badaczki redefiniując społeczne relacje między płciami nie mają jednolitego zbioru ani też zamkniętego katalogu narzędzi badawczych. Metoda opisowa jest ewidentnie tylko tłem, polem do pracy. Na pewno nie narzędziem. Z kolei w dążeniu do odpowiedzi na pytanie o genderowe przyczyny- nim dotrze się do zagadnienia "dlaczego?", trzeba postawić pytanie "jak?". Oczywiście, pamiętając jednocześnie o językowej funkcji gender, która implikuje założenie, "iż każda informacja na temat kobiet jest jednocześnie informacją o mężczyznach". Skoro gender niesie w swej treści cały złożony system relacji: rodzinnych, społecznych, politycznych i do tego jeszcze językowych, feministki akademickie i badacze w ogóle są zmuszeni zreorganizować swoje dotychczasowe narzędzia badawcze . Okazuje się bowiem, że "polityczny" gender jest analogiczny do "rodzinnego". Symbolem rysunku zależności i odgrywanych społecznie ról jest małżeństwo ( z kolei na tę zależność nie zdaje się godzić angloamerykańska teoria relacji z obiektem, będąca przedmiotem psychoanalizy). Co więcej, analogia ta występuje zarówno na gruncie codziennej polityki rządowej, jak i wojny. Hartmann zaś podkreśla konieczność równoległego uwzględniania patriarchatu i kapitalizmu, jako czynników współdeterminujacych produkcję i reprodukcję. Joan Scott popełnia swoją definicję gender. Tworzy ona jednak bardziej całą siatkę pojęć, niż jednorodną definicję, złożonych i zlokalizowanych z jednej strony na założeniu, że "gender stanowi konstytutywny element relacji społecznych", z drugiej zaś- na przekonaniu, że " gender jest podstawowym sposobem omawiania teorii władzy". Te ramy zdają się być silną podstawą do transparentnej definicji. Jednak władza, tak jak u Foucaulta nie jest oczywista. Stosunek władzy ma relacyjny charakter. Zaś pole tej władzy wyznaczają wierzchołki, którymi mogą być płeć, rasa i klasa. Wewnątrz trójkąta (albo innego wielokąta) krążą jako "ogniska oporu" szeregi relacji, w które uwikłani są ludzie. Są one ruchome. Tak samo jak gender w roli kategorii analitycznej. karola kuszlewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz