środa, 8 grudnia 2010

kobieta pieprzy mężczyznę

Ciało jest iluzją, a wiara w powłokę, jako niepodważalny „atrybut” płciowości może zawodzić. Sztuka stanowi świetny materiał ilustracyjny, dowód na to, że jeżeli chodzi o seksualność, to zmysł wzroku może okazać się zwodniczy. Myśl taka pojawiła się u mnie zaraz na początku artykułu, po powołaniu się przez autorkę na wypowiedź Gladstone „Atena nie ma ze swej płci nic, poza rodzajem. Nic z kobiety poza kobiecą formą.” Sztuka dawała nam różne jej wizerunki, także i takie, w których ów forma kobieca stanowi pojęcie dość enigmatyczne.
Forma kobieca stanowi miraż optyczny, pozorny obraz będący wynikiem zakrzywienia promieni słonecznych w dolnych rejestrach naszych przyzwyczajeń. Dlatego egipski faraon Hatszepsut jest kobietą pomimo męskiej szaty oraz charakterystycznej brody, a Rose Selavy mężczyzną podanym w artystycznej formie kobiecego alter ego dadaisty Marcela Duchampa.
Transwestytycznych zbrodni na istocie formy kobiecej/męskiej dokonywano nieświadomie (Praksyteles w filigranowo-dziewczęcym wizerunku Apolla z jaszczurką zawarł wszystkie jego hetero i homoseksualne zauroczenia) jak również świadomie (cykle fotografii autoportretowych Macieja Osiki, w których kobiecość wynurza się z jego ciała, niczym cytowana tam Afrodyta wynurzająca się z morskiej piany).
Ale mistrzynią perfidii w tej dziedzinie okazała się Katarzyna Kozyra w projekcie „Łaźnia męska”. Nie dość, że przybrała niezwykle wiarygodną formę męską, to dodatkowo za sprawą ukrytej kamery wypatroszyła mężczyzn z ich autentycznych bytów, a zatem poprzez swoją demaskatorską moc obaliła patriarchat i wprowadziła w życie powiew świeżości – kobieta pieprzy mężczyznę (podmiot – czasownik – przedmiot).
Nie zgadzam się zatem z wszechobecną tezą o podwładności kobiet wobec mężczyzn. Nie podoba mi się nadużywanie w artykule, jak również w dyskursie feministycznym określenia płeć podporządkowana, jako synonimu kobiety. O jaki porządek bowiem chodzi, o jaką uległość? Mężczyzna jest równie mocno tłamszony przez uwarunkowania zewnętrzne – inne niż kobieta. Od kobiety oczekuje się uczuciowości, sentymentalizmu – a jeśli osiąga sukces (nawet gdy traktowane jest to z przymrużeniem oka, ze zdumieniem, czy cynicznym zapytaniem – „kobieta jest sprawcą?”) – może ona niewątpliwie zostać doceniona, a jej siła i sukces staje się jej niewątpliwym atutem. Na mężczyźnie położony jest od początku znacznie większy ciężar. Jeśli nie sprosta oczekiwaniom, uznawany bywa za nieudacznika, a wszelka uczuciowa reakcja w jego przypadku postrzegana jest jako kompromitująca, albo przynajmniej niemęska. Przez to społeczne traktowanie kobiecej natury z rezerwą i wysokie oczekiwania względem męskiej – uznałabym płeć męską za równie podporządkowaną – nie tyle kobiecie, co systemowi, który kobieta współtworzy. Wydaje mi się również, że podobne uwarunkowania wpływają na dwa odmienne bieguny rozwoju obu płci. Niezwykłe ambicje kobiet, u których wspomniana uczuciowość zostaje zepchnięta na dalszy plan, sprzyjają samorealizacji i samorozwojowi, u mężczyzn natomiast prowokują niespotykane wśród kobiet wyzwolenie twórcze, kreatywność i spontaniczność, która w dziedzinach sztuki pozwala na ujawnienie uczuciowości w codziennym funkcjonowaniu spychanej w niebyt.

1 komentarz:

  1. Ewa, bardzo mi się podobał Twj tekst KObieta pieprzy mężczyznę'' Myślę tak samo jak Ty .Serdecznie pozdrawiam.Baśka

    OdpowiedzUsuń