Jak przekonują badacze queer (bazując właśnie na Foucaulcie i Butler), u podłoża nowoczesnego porządku społecznego leży zinstytucjonalizowana norma heteroseksualności, kluczowa dla jego prawidłowej reprodukcji. Zakłada się więc, że istnieje logiczna ciągłość pomiędzy płcią biologiczną, płcią kulturową i seksualnością. Seksualność, tak jak i płeć, powinna więc być konceptualizowana jako konstrukt społeczny, usilnie naturalizowany przez dyskurs medyczno-prawny (co zresztą doskonale widać na przykładzie Herkuliny). Seksualność jest zmienna geograficznie i historycznie i - jakkolwiek naturalna by się wydawała – jest zawsze odbiciem relacji społecznych (w tym oczywiście relacji wiedzy-władzy). Złudzenie naturalności jest potrzebne, aby powstrzymać nas przed przekraczaniem wyznaczonych granic i zarazem zmusić do reprodukowania porządku społecznego. Dla Foucaulta nie ma bowiem seksualności (i płci – choć o tym chyba nie pisał:)) poza prawem. Podmiot z jego płcią i seksualnością sam jest wytworem relacji władzy. Nie można tu jednak myśleć o władzy jako narzucanym zakazie; władza jest bowiem wszędzie, a my sami ją ucieleśniamy. Nasze ciała, poddane odpowiedniej dyscyplinie (jak np. typowo kobiece stroje, uniemożliwiające swobodne ruchy), skutecznie odtwarzają społeczne granice między męskością i kobiecością, hetero-i homoseksualnością. Co gorsza, jak przekonuje nas Butler w rozdziale o Herkulinie, transgresja też jest wpisana w ekonomię władzy, która potrafi „wytwarzać takie rewolty, które poniosą porażkę”. Jeśli opór jest częścią władzy, to gdzie wobec tego upatrywać można u Foucaulta szans na emancypację? Czy dla Foucaulta postulowane przez Butler parodiowanie ideałów płciowych nie byłoby właśnie li i tylko oporem wpisanym we władzę? (odpowiedź - mam nadzieję – na najbliższych zajęciach;))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz