środa, 17 listopada 2010

o emancypacji. sequel

Dla mnie, chyba podobnie jak dla Weroniki, najciekawszym, a zarazem najbardziej niepokojącym momentem w tekstach Butler i Foucaulta jest kwestia (braku?) projektu emancypacji. Wskazywane przez wiele osób krytykujących autora "Historii seksualności" odrzucenie takiego projektu wiąże się nie tylko z jego specyficzną wizją "oporu", który "istnieje tam, gdzie jest władza" i "pomimo to, a raczej wskutek tego, nigdy nie znajduje się na zewnątrz władzy", ale i z jego niechęcią do identyfikowania się z jakimkolwiek "my", jakimkolwiek podmiotem emancypacji (czyli z cechą, którą Richard Rorty nazwałby brakiem liberalnej solidarności). Butler, wskazując na niekonsekwencję w jego koncepcji, stała się jeszcze radykalniejsza, jeszcze bardziej Foucaultiańska niż sam Foucault. W związku z tym warto zapytać, czy i ona odrzuca wszelkie projekty emancypacji. Być może na gruncie jej koncepcji realizację takiego projektu umożliwiłaby taktyka "zastrzegania się", nieokreśloność, balansowanie pomiędzy "kategoriami tożsamości jako kategoriami normalizującymi struktury opresji", co Butler zdaje się sugerować w "Imitacji i nieposłuszeństwie płciowym". Z drugiej jednak strony, czy techniki te nie są łudząco podobne do niejako postulowanej przez Foucaulta transgresji, którą Butler w czytanym przez nas fragmencie "Uwikłanych w płeć" określa jako wpisaną w ekonomię władzy, czyli – jak wnioskuję – tak samo podlegającą opresji jak jej brak?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz