środa, 17 listopada 2010

Medykalizacja emerytów

W kontekście dyscyplinowania i regulowania ciał, chciałabym zwrócić uwagę na kwestię współczesnej medykalizacji pewnych grup społecznych. Od dłuższego czasu intensywnie i z dużą uwagą przyglądam się reklamom różnego rodzaju medykamentów. W znacznej mierze medykalizacja ciała, która jest obejmowaniem władzy nad nim, dotyczy ciał: kobiet nie tylko w ciąży (to one cierpią na depresję, ból głowy itp.), dzieci (których siły dodatkowo trzeba stymulować przez podawanie witamin) i starców. Mężczyźni rzadko są chorzy, nie potrzebują znacznej medykalizacji, a jedyną chorobą, na jaką mogą zapaść okazuje się być impotencja i/lub prostata. Dwie pierwsze wydzielone przeze mnie grupy można wpisać w układ Foucaulta - kobiety rozhisteryzowane i dzieci nadmiernie pobudzone. Współcześnie znacznej medykalizacji zaczęło podlegać również ciało staruszków. Wszelkie syropki, proszki, maści mają pozwolić im czuć się, jak za młodu, a więc mieć ciało produktywne, funkcjonujące w powszechnej ekonomice. Wydaje mi się, że zwrócenie się w stronę starców jest próbą wpisania ich w swoisty rynek pracy. Jednocześnie medykalizacja ciał kobiety, dziecka, starców zwrócona jest w stronę tych grup, które należy "chronić". Owa "ochrona" podkreśla niższy status tych grup i pokazuje ich podległość. Zatem system ekonomiki ciała łączy się z systemem hierarchicznym, usankcjonowaną koniecznością dowodzenia tymi ciałami/grupami.
Paradoksalnie spostrzegam, że np. osób będących inwalidami medialna medykalizacja nie dotyczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz