wtorek, 16 listopada 2010

na marginesie lektur

Przejeżdżałam wczoraj obok Politechniki, a tam światło na fasadzie i migają napisy ogłaszające wybory Miss i Mistera 2010 roku.  Ciekawa byłam według jakiego klucza oceniani są kandydaci na najatrakcyjniejszych studentów, zajrzałam więc na stronę z ich wypowiedziami (http://www.polibuda.info/art14191). Najciekawsze w kotekście heteronormatywnego dyskursu władzy były odpowiedzi na pytanie o radę dla płci przeciwnej.  Panowie radzili Paniom:  "zawsze się uśmiechaj jak na mnie patrzysz", "głowa do góry, cycki do przodu", "bądźcie urzekające, nie zabijajcie w sobie kobiecości - tego, co w Was najbardziej uwielbiamy !!!", "zawsze należy pamiętać, że trzeba się szanować",  "słuchajcie naszych porad i uwierzcie w siebie", "nie wystarczy tylko siedzieć i pachnieć, żeby na ciebie jakiś mężczyzna zwrócił uwagę, to już nie średniowiecze". Panie radziły Panom: "Używajcie jak najczęściej wody kolońskiej, niejednej kobiecie (w tym mi) miękną nogi, jak poczuje ładny zapach", "nie noście skarpetek do sandałów", "zawsze opuszczaj po sobie deskę", "mężczyźni powinni dokładnie słuchać tego, co się do nich mówi", "nie zajadajcie się czosnkiem, ani cebulą przed spotkaniem z dziewczyną...".
W męskich wypowiedziach pojawia się strategia "histeryzacji ciała kobiety", zostaje ono zawłaszczone, przypisane do relacji seksualności - ma uwodzić, być kobiece, ale kobiety mają się też szanować, czyli trzymać w ryzach przyzwoitości swoją kobiecość.  Same kobiety są ustawiane w relacji podległości, . Najlepiej, żeby zdały się na osąd męskiego oka i dzięki temu uwierzyły w siebie.  Pośród tych głosów tylko jeden radził kobietom by zamiast bierności i atrakcyjności poszukały jakiejś innej wartości dla siebie. 
W wypowiedziach kandydatek nie następuje seksualizacja męskiej cielesności, odnoszą się do niej wyłącznie poprzez kontekst kultury - przypominają o kwestiach higieny czy estetycznych. Tylko jedna nieznacznie odniosła się do sfery popędu (wzmianka o uginających się nogach), ale w kontekście ładnego zapachu.  
Mężczyźni ustawili się intuicyjnie w pozycji ustanawiających prawa, decydują o tym jaka powinna być kobieta, by interesowała ich do celów prokreacyjnych.  Samo sformułowanie pytania - rada dla płci przeciwnej, a nie dla innych w ogóle - wpisuje dla mnie całą tę autoprezentację kandydatów, jak i same wybory, w ramy Foucaultowskiej "socjalizacji zachowań prokreacyjnych". Heteronormatyność jest tu ustawieniem domyślnym.  Brakuje mi tylko by na końcu  Miss i Mister zatańczyli w finałowym tańcu, imitując rytuały weselne.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz