czwartek, 17 lutego 2011

Colette, ołł jeee!

Gdy tak sobie czytałam Colette, w pewnym momencie pomyślałam - dzięki, dzięki za gendery!!! kto wie, może nigdy bym sama na tę pozycję nie wpadła?! Książka-cudo! na tamte czasy odważna, dziś prawdziwie wolna. Wiem jednak, że nie wszyscy mają takie same odczucia, dla jednych nudna, dla innych swawolna, jeszcze dla innych zgłębiająca "seksualne podziemie". Ja czytałam tę książkę lekko i z czystą przyjemnością, jak również "Strach przed lataniem" Ericy Jong, gdzie sama Erica wspomina o Colette. Wiele osób poleca tę lekturę latem, gdy ciepło, gdy miło i lekko, a wszystko jakoś nam tak łatwiej i zgrabniej wychodzi...chyba już wiem dlaczego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz