środa, 16 lutego 2011

po lekturze Stryker słów kilka

Czytając tekst Stryker naszło mnie na szerszą refleksję antropologiczną: kultura indoeuropejska lękiem i paniką reaguje na to, co w binarnym systemie wykracza poza binarność, co nie mieści się w kategoriach zero- jedynkowych. Szczególnie jaskrawo jest to widoczne gdy mowa o kategoriach płci a co ciekawe płeć nie jest przecież sprawą publiczną, nie jest wyznacznikiem wspólnego dobra, nie kodyfikuje się jej jako własności jednostki, która buduje społeczne dobro. A jednak wolność w sferze płci (tak jak w sferze orientacji seksualnej) jest wciąż tak społecznie regulowana jakbyśmy byli za nią społecznie odpowiedzialni tak, jak ze te części naszych zachowań, które dotyczą innych. O ile w sferze orientacji seksualnej kontrola ta ogranicza się zazwyczaj tylko do zachowań (to zachowania, na przykład homoseksualne są społecznie piętnowane a nie sama autoidentyfikacja jednostki)tak w sferze płci kontrola ta godzi w wolność tożsamości, w samą esencjonalną istotę człowieczeństwa, w to kim człowiek JEST narzucając mu gender zgodny z płcią biologiczną.

Ciekawy jest antropologiczny zasięg tej praktyki. W kulturach indoeuropejskich osoby transseksualne zawsze i wszędzie spychane były poza nawias społeczeństwa, czasami stanowiąc kulturową ciekawostkę, czasami osobną kastę o niskiej pozycji społecznej a czasami "zagrożenie", które należy wyeliminować,wygnać ze społeczności lub pozbawić życia.
Zastanawiam się czym nasze podejście do osób transseksualnych lub transgenderowych różni się od współczesnego podejścia Hindusów do Hidźra. Różnic tych, jak się zdaje, jest niewiele.Nasza szuflada pojęciowa i językowa zdaje się mieć po prostu więcej przegródek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz