środa, 16 lutego 2011

przez pryzmat własnych doświadczeń

Poruszył mnie tekst Susan Stryker. Poruszył mnie szczególnie, dlatego, że sama na co dzień spotykam się z osobą transseksualną. A właściwie z jednym wielkim tabu, jakie ją otacza. Milczy on. Milczą wszyscy wokół, udając, że nic się nie stało. O tym się nie mówi. Nie ma tematu. Bo to wstyd? Bo nie ma o czym? Bo nie powinno się o tym rozmawiać?

A mi to omijanie tematu nigdy nie pasowało. Chciałam zapytać o wiele rzeczy. O to odczucie bycia „pomiędzy”. Odczucie nie bycia nikim naprawdę, do końca. Chciałam zapytać o gniew, o strach, poczucie odrzucenia. O samotność, obcość. Chciałam zapytać, ale nikt moich pytań nie chciał słuchać.

Z tego powodu tekst Susan Stryker był dla mnie odpowiedzią na wiele pytań, które od lat sama chciałam zadać. Ale ta otwartość w opisywaniu intymnych doświadczeń równocześnie otworzyła mi oczy na to, jaka byłam niesprawiedliwa w swojej ocenie. Ja, która wydawałam się sobie bardzo otwarta w swoich osądach i postrzeganiu problemów związanych z seksualnością i transseksualnością, płcią, homoseksualizmem. Ten tekst uwidocznił mi jeszcze wyraźniej, jak bardzo jesteśmy „uwikłani” w postrzeganie nas przez pryzmat swojej płci czy seksualności oraz patrzenie na świat przez opozycje męskie-kobiece, kultura-natura. Świat, w którym nie ma miejsca „potwora”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz