sobota, 5 lutego 2011

Jake Barnes i corrida


Post Ewy przypomniał mi esej „Lustro tauromachii” Michela Leiris na temat dionizyjskiej siły corridy, jej ścisłych związków z erotyką, śmiercią i odkrywaniem sacrum. W walce byków biorą udział trzy strony: matador, toro i publiczność wśród, której znajdują się aficionado, aktywni uczestnicy spektaklu. „Jeśli corrida i wszystko, co ją otacza tchnie erotyzmem (do tego stopnia, że aficionado idzie na corridę trochę jak na randkę: ta sama niecierpliwość, ta sama niepewność, jak rzecz się potoczy – bo niczego nie da się przewidzieć: ani jak zachowają się byki, ani co zrobią matadores, łącznie z największymi, którym też zdarzają się momenty paniki czy pecha – a gdy wychodzi ze złej corridy: to samo uczucie zbrukania i rozczarowania, jakie pozostawia nieudana orgia), jeśli nie trzeba być wielkim psychologiem, by spostrzec, ze odpowiada ona potrzebie agresji, jak wiadomo ściśle z życiem seksualnym związanej, to właśnie w pase ów związek jest najbardziej uderzający.” Jeśli Jake Barnes, zakochany impotent, jest owym afficionado, a Pedro Romero matadorem, który ma wiele wspólnego z postacią Don Juana (Leiris) i w dodatku jest najprzystojniejszym chłopakiem jakiego Jake w życiu widział, to ten drugi posłuży pierwszemu jako sobowtór w celu oczarowania i „zdobycia” ukochanej kobiety. Czy nie po to Jake wtajemnicza Brett w spektakl tauromachii? Czy widowisko nie jest dla niego substytutem utraconej sfery życia? Według mnie ta relacja najbardziej odpowiada trójkątnej relacji erotycznej opisanej przez Sedgwick, w której więzy między „rywalami” są tak samo mocne jak z wybraną przez nich kobietą. Jednak w wersji Hemingwaya następuje kilka istotnych przesunięć. Rywalizacja jest pozorna, Jake ustawia całą relację tak, by w rozstrzygającym momencie zakochana w matadorze Brett wypowiedziała do niego słowa: „- kochanie, bądź przy mnie i jakoś mnie przez to przeprowadź”, a Pedro wymienił z nim serię porozumiewawczych spojrzeń: „...czy wszystko jest uzgodnione. Było uzgodnione”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz