niedziela, 20 lutego 2011

Słowo o Foucault-cie. Na koniec.

Po tych kilku miesiącach genderowania, na zakończenie mojej spóźnionej działalności blogerskiej- wracam do Foucaulta. Do jego "Historii seksualności", do rozdziału "Prawo śmierci i władza nad życiem", właściwie do ostatnich akapitów tego tekstu.

Przy wysoce rozwiniętej teorii Foucaulta w odniesieniu do seksu, seksualności, urządzenia seksualności i stosunku tego wszystkiego do władzy, w pewnym momencie (a właściwie nawet nie jednym) stwierdza on z zaplanowanym zdziwieniem, że staliśmy się obiektami królowania seksu. I bynajmniej nie chodzi tu wcale (a może nie wyłącznie) o bycie obiektem w urządzeniu seksualności, ale o intelektualne "królowanie seksu", o czas, zapał, zaangażowanie i wysiłek, który wykonaliśmy i, jak widać, wykonujemy nadal w pogoni za pojęciem seksualności.

Od genderowych do queerowych struktur. Od płci biologicznej i kulturowej, do transgenderowców. Od Freudowskiego odkrycia podmiotowości płci do dzisiejszego uciekania od tożsamości seksualnej. Nieustannie nas to zajmuje i trapi.
"Jak na ironię urządzenie to utwierdza nas w przekonaniu, że chodzi o nasze wyzwolenie". (powtarzam za Foucaultem bo to piękne na zakończenie ;)

karola kuszlewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz