sobota, 19 lutego 2011

Homo- nie wiadomo...(Sedgwick)

Tezy, że społeczeństwo homofobiczne opresjonuje kobiety, już dowiedziono. Przekonywano nawet w dość pospolitym dyskursie, ze homofobia i opresjonowanie kobiet ma te same źródła. Źródła leżące w patriarchalnym,a tym samym heteronormatywnym społeczeństwie. Sedgwick z geometryczną konsekwencją przewraca tę logikę do góry nogami. W rezultacie dowiadujemy się, że to "gniecenie" kobiet nie ma nic wspólnego z "gnieceniem" homoseksualistów. Że gdyby przeniosły (kobiety) się w czasoprzestrzeni do starożytnej Grecji byłyby również „ugniatane”- po pierwsze przez mężczyzn, po drugie przez męski patriarchat, po trzecie- przez patriarchalną męską homospołecznosc.
Seksualność pozostaje w tej strukturze najbardziej ruchoma. Zależy od miejsca i czasu jej wykonywania. I wcale nie jest decydującym czynnikiem układu władzy.

Punktem wyjścia są "mężczyźni promujący mężczyzn". Dopiero w ramach tej społeczności mężczyźni mogą kochać siebie nawzajem lub ostentacyjnie wyrzekać się tej miłości. Ich seksualność jest jednak drugorzędna w kontekście statusu kobiety.
Co więcej- to nie źródła homofobii i opresjonowania kobiet są wspólne i przeciwstawione patriarchatowi. Wspólny mianownik mogą za to nosić homofob z homoseksualistą i homoseksualista z homofobem, bo wywodzą się z tej samej męskiej patriarchalnej figury, w której nieodmiennie panują te same zasady dystrybucji władzy. Męska heteronormatynośc wcale nie jest warunkiem koniecznym patriarchatu. A seksualność, to tylko kwestia zbiegu kilku okoliczności.

karola kuszlewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz