środa, 16 lutego 2011

wszystko jest relatywne...

Tekst Stryker to smutna, bolesna lektura. Obcość i wykluczenia par excellence. Bez ucieczki, obcym jesteś sobie, we własnym ciele.
W jednym z odcinków serialu 'Miami Ink' pojawiła się para. Mężczyzna poprosił o wytatuowanie ryby na plecach. Efekt był naprawdę piękny. Na końcu odcinku klient wyjaśnił, że poprosił o rybę tego właśnie gatunku, ponieważ w ciągu życia zmieniają one płeć. Tak jak on – na pierwszy rzut oka smagły macho z wąsem. Kiedyś był kobietą, teraz jest szczęśliwym mężczyzną żyjącym w szczęśliwym związku ze swoją wieloletnią przyjaciółką. Pamiętam, że oglądałam ten odcinek z uśmiechem na twarzy. Inne uczucia towarzyszyły mi przy oglądaniu dokumentu na temat albańskich kobiet, które żyją jak – a raczej jako – mężczyźni. Virgjinesha ubiera się jak mężczyzna, zachowuje się jak mężczyzna, a przede wszystkim – ma prawa i obowiązki mężczyzny. Osoby występujące w filmie przez lata zatraciły swoją kobiecość, piersi pozbawione staników stały się niemal płaskie, krótko ostrzyżone włosy, męskie zegarki. Zwróciłam jednak uwagę na gest z jakim jedna z tych kobiet-mężczyzn, siedząc z kolegami przy piwie, poprawiła obrus miękkim, pieszczotliwym wręcz ruchem dłoni. Decyzja o zostaniu virgjinesha nie należała do niej, a do losu. Ktoś musiał zająć się rodziną, ktoś musiał złożyć siebie w ofierze.
Promienny uśmiech mężczyzny od tatuażu, który dokonał wyboru i stał się wolny mocno kontrastował z transgenderowym smutkiem albańskich wiecznych dziewic. Do tego Stryker i jej mocny, trudny tekst. Sama nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Według kabały, na początku stworzony został Adam Kadmon – praczłowiek, postać androgyniczna. Dopiero potem pojawili się dwoje, mężczyzna i niewiasta, poprzedzani przez istotę dwupłciową, pełną, idealną – stworzoną na obraz Boga. Co z niej zrobiliśmy? 

1 komentarz:

  1. po przeczytaniu Twojego posta od razu przypomniał mi się film dokumentalny z cyklu Ewa Ewart poleca najprawdopodobniejn (niestety dokładnie nie pamietam) pod tytułem "chłopcy z afganistanu".

    Nie wiem czy którakolwiek z Was to oglądała, ale to było naprawdę mocne. W Afganistanie chłopcy 10 - 11 letni są sprzedawani przez rodziców (przez ojców bo matki nie mają nic do powiedzenia) dorosłym mężczyznom - nauczycielom tańca. "Opiekunowie" uczą chłopców tańca, aby potem móc się nimi pochwalić na męskich spotkaniach. Na nich chłopcy są przebierani za dziewczynki i najlepszy jest ten którego taniec jest najbardziej lekki, powabny, zwiewny, podobny do tańca dziewczynek.
    Większość chłopców jest wieloktrotnie gwałcona przez swoich nauczycieli jak i przez innych obserwatorów.
    Dla mnie człowiek który dorastał w takich warunkach jest obcy we własnym ciele. Gdzie tacy chłopcy muszą uciekać myślami, aby potrafić żyć?

    D.T.

    OdpowiedzUsuń